Bezdomność. Druga twarz samotności
Bezdomność
Wielu ludziom bezdomność kojarzy się negatywnie. Patrząc na zaniedbane osoby bezdomne niemal natychmiast, podświadomie, utożsamiamy taką osobę z kimś kto nadużywa alkoholu.
- Początki bezdomności
- Alkohol a bezdomność
- Trauma po trudnych przejściach
- Odrzucenie społeczne wpływa na bezdomność
Początki bezdomności
Niedawno spotkałam mężczyznę który spytał mnie:
“ Daleko jest do pogotowia”
Zastanowiłam się którędy wskazać mu najkrótszą drogę bo wyraźnie kulał na jedną nogę. Po chwili odpowiedziałam, że to niedaleko, następna przecznica. Na twarzy widziałam jednak grymas bólu.
“Muszę tam jakoś powoli dotrzeć” powiedział “ ale boli jak cholera”
“A co się stało?” spytałam “coś poważnego?”
Mężczyzna podciągnął nogawkę i wystawił w moim kierunku nogę.
“Zwichnięta” stwierdził “ i do tego opuchnięta” dodał.
Patrzyłam na jego nogę. Faktycznie była mocno spuchnięta i w niektórych miejscach czerwona.
“Muszę dotrzeć na to pogotowie, niech mi chociaż prześwietlenie zrobią.”
Patrzyłam na tego człowieka i zastanawiałam się co się mogło stać. Dlaczego pomimo tak spuchniętej i obolałej nogi planuje jeszcze dalej iść na piechotę do przychodni. Musiałam mieć co najmniej dziwny wyraz twarzy bo mężczyzna zaczął się tłumaczyć.
“Szedłem, wie pani, po tym…” tu stuknął się dwa razy dłonią znacząco w szyję “za dużo wypiłem i nogi mi się poplątały z górki”.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Były takie zagubione, zawstydzone tym co się stało. Przez głowę przebiegła mi myśl „Kim jest ten człowiek?”. Musiał wyczytać coś z moich oczu bo dalej kontynuował:
“ Jestem bezdomny i dlatego tak…” zawiesił głos jakby czekał na moja reakcję.
“To wie pan, że za dużo pan pije. Szkoda, że ma pan taką potrzebę…” stwierdziłam spokojnym głosem.
“Wiem, wiem ale to nie jest takie proste. To się tak nie da” powiedział i wyraźnie posmutniał.
“Może warto spróbować?” zapytałam.
“Miłego dnia” usłyszałam i mężczyzna prędko obrócił się i zaczął oddalać się w stronę przychodni
“Wszystkiego dobrego” zawołałam jeszcze w jego stronę ale wyraźnie czułam, że każde z nas idzie dalej w swoje własne problemy, w swój własny świat.
Bezdomność przychodzi nieoczekiwanie
Potem szłam i myślałam nad tą całą sytuacją. Mężczyzna nie wyglądał na osobę bezdomną. Były to więc jego początki bezdomności. Przypomniała mi się historia, taki wywiad z bezdomnym, który oglądałam w internecie. Mężczyzna po czterdziestce opowiadał o tym jak to się stało, że jest bezdomnym. Okazuje się, że to wcale nie jest takie trudne „zlecieć” z wysokiego pułapu życia o kilka pieter niżej. Bezdomność może przyjść nieoczekiwanie. Wśród ludzi bezdomnych są i tacy którzy mieli założone własne rodziny.
Alkohol a bezdomność
Mężczyzna z wywiadu zarabiał na utrzymanie domu, dbał o bliskich i mówił w wywiadzie, że nigdy w życiu by się nie spodziewał, że skończy na ulicy. Co więc się stało? Pewnego dnia dowiedział się od „życzliwych” znajomych, że żona go zdradziła z jego najlepszym przyjacielem na wyjeździe integracyjnym. Dodali tylko, że powiedzieli mu o tym bo już nie mogli udawać, że nie wiedzą a przecież i tak wszyscy już o tym gadają za jego plecami. Powiedzieli mu również, że jak nie wierzy to niech zrobi badania DNA małemu bo to też nie jest jego dziecko.
Był to dzień w którym mężczyzna zaczął pić. Potem przyszła depresja. Kochał synka nad życie. Po głowie chodziła mu myśl o badaniach. Zrobić, czy nie zrobić? Ale co to tak naprawdę zmienia? Dowie się, że to nie jego dziecko i co, wtedy, odrzuci je?. Jakiś czas bał się ruszać ten temat z żoną. Czuł, że straci wszystko co najważniejsze w jego życiu. Nie chciał też patrzeć w jej oczy gdy kłamie i wykręca się, że nic takiego nie miało miejsca. Stres, ciągłe napięcie i wewnętrzny lęk zapijał alkoholem. Przyglądał się i obserwował badawczo synka zastanawiając się czy jest do niego podobny.
Pewnego dnia nie wytrzymał i spytał żony czy to prawda co mu powiedziano. Małżonka stwierdziła, że tak. Dodała, że nie umiała mu tylko tego wcześniej powiedzieć i liczyła na to, że się nigdy o tym nie dowie. Wtedy on wpadł w szał i w związku z tym trafił do psychiatry. To był dzień w którym jego życie obróciło się do góry nogami. Potem leciał już tylko w dół…
Trauma po trudnych przejściach
Znam też historię mężczyzny który był wykształconym człowiekiem i pracował na wysokim stanowisku w firmie. Miał rodzinę, mieszkał w dużym mieszkaniu wraz z rodziną i wydawało się, że wszystko się dopiero przed nim otwiera, ma perspektywy i wszystko będzie pięknie. I nagle pewnego dnia znalazł się na ulicy tylko z jedną torbą na ramieniu. Obcy świat…
Jak do tego doszło, że bezdomność wkradła się w jego życie?
Najpierw załamał się po nagłej śmierci swojej mamy, dodatkowo zaczęło źle układać się w jego małżeństwie. Pewnego dnia żona stwierdziła, że odchodzi bo ma innego i wyprowadziła się. Poczucie odrzucenia i klęski. Nagle został sam. Trauma rozwodu. Nie chciało mu się już nic robić, życie straciło sens. I wtedy pojawił się alkohol w jego życiu. Najpierw do pracy szedł pod wpływem alkoholu, potem zaczął popijać już w pracy. Ludzie donieśli szefowi, że ma problemy alkoholowe. Stracił pracę.
Odrzucenie społeczne wpływa na bezdomność
W trakcie ciągu alkoholowego kiedy mieszkał praktycznie na ulicy, spał gdzieś w krzakach, na ławkach czy na klatkach schodowych, czy w piwnicach. Żebranie na alkohol zabierało mu tyle czasu, że nie był w stanie gdzieś pojechać, przebrać się, umyć, ogolić. Reakcja ludzi była typowa – gdy wchodził do autobusu to się nagle koło niego robiło pusto. Czuł, że śmierdzi, że od niego cuchnie ale musiał dojechać te kilka przystanków aby móc zjeść jakiś talerz zupy. Musiał jednak wsiąść do tego autobusu bo nie był w stanie przejść pieszo. Tak samo gdy wchodził do sklepu to natychmiast było znaczące spojrzenie sprzedawcy czy ochroniarzy, że ma wyjść z lokalu bo może coś ukradnie. Gdy wchodził do galerii handlowych czuł się intruzem na którego wszyscy patrzą i chcą się go pozbyć. Wychodził więc i załatwiał się na zewnątrz. Potem już do galerii nie chodził. Chyba żeby żebrać przy wejściu.
Będąc bezdomnym czuł się jak zaszczute zwierzę które musi przebywać w przestrzeni miejskiej i musi sobie z tym jakoś radzić, ale ciągle czuje ostracyzm, odrzucenie, to takie bycie innym. Czuł się wyrzutkiem społecznym. Takie odczucie jeszcze bardziej pogłębiało jego i tak trudną sytuację. Sam wiedział, że źle żyje, że nie potrzebnie pije bardzo dużo alkoholu, że śmierdzi, że śpi w jakiś strasznych warunkach a jeszcze do tego dokładała się pogarda ludzka. Widział grymas obrzydzenia na twarzach ludzkich, niechęć i ich odrzucenie. Rzadko ktoś chciał mu pomóc.
Wnioski:
Bezdomność to druga twarz samotności.
Następnym razem widząc osobę bezdomną przyjrzyj się swoim myślom. Mają one wpływ na Twoje zachowanie w stosunku do tych których spotykasz na swojej drodze życiowej.
Osoba bezdomna może być również wartościowym człowiekiem. Wielu z tych ludzi to osoby wykształcone. Bezdomność nie była ich wyborem. Po prostu ich życie potoczyło się w taki a nie inny sposób. Zastanów się więc co czuje taki człowiek gdy jest wszędzie odtrącany, przeganiany i wszędzie wokół siebie czuje niechęć otaczających go ludzi. Życie to nie bajka w której zły zasługuje na karę a dobro zwycięża. Życie to po prostu życie. Wystarczy jeden moment, może trochę bardziej słaba psychika, załamanie nerwowe, tragiczna wiadomość i wszystko leci jak lawina. Trudno jest się odbić od dna. Niewielu się to udaje.
Ważny jest więc każdy gest chęci podania pomocnej dłoni osobie bezdomnej. Z drugiej jednak strony dla wielu z nas jest to tak bardzo trudne…
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Samotność w małżeństwie [czytaj]
Męska samotność – epidemia XXI wieku [czytaj]
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. SINGLOMANIA została stworzona żebyśmy mogli pomagać a także dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Jeśli masz pytanie napisz do nas: singlomania@op.pl